Wszyscy, wszystkim, o wszystkim
Nie zdarzyło.
Nawet jeśli czuję, to jest to uczucie tak jakby platoniczne i osoba pozostaje zupełnie poza zasięgiem moich zainteresowań, bo jest zajęta. To tak jakby ta osoba w ogóle nie istniała, oprócz mojej wyobraźni. Nie dopuszczam nawet możliwości, że mogłoby być inaczej.
Offline
Ja mam podobnie do Miyako.
Nigdy nie rozbiłam związku. Nie lubię gdy ktoś próbuje ingerować w moje związki, bo zawsze to prowadzi jednak do jakichś niepewności, złego humory itp, więc nie robię tego innym.
Mogę być blisko takiej osoby, troszkę czaić się z ukrycia i mieć nadzieję, że jeśli z jakichś niezależnych ode mnie powodów para się rozstanie ja będę mogła uderzyć.
Ale i tak się nie znam na takich gierkach
Offline
Nie zdarzyło mi się, jak dla mnie to jest niedojrzałe i egoistyczne. Zajęta osoba jest dla mnie świętością, ma naklejoną etykietkę z napisem "nie dotykać, grozi trwałym kalectwem" ;-)
Intrygi miłosne nie są w moim stylu. No i szczęście budowane na nieszczęściu innych nie jest dla mnie szczęściem.
Chyba że: ten związek się kończy, a wtedy mogę wkroczyć, najpierw jako dyżurna pocieszycielka.
Offline